Dziś chcielibyśmy przedstawić Państwu drugi z serii listów do matki napisany przez Waris Dirie. Opisuje ona w nim swoje spotkanie z prezydentem i laureatem Nagrody Nobla, Lechem Wałęsą, który dodał jej sił do działania.
Kochana Mamo,
spotkałam mężczyznę, który dał mi nowe siły. Los łączy ludzi. Ten mężczyzna przez wiele lat prowadził walkę przeciwko potężnemu wrogowi, która wydawała się nie mieć żadnych szans. Ostatecznie jednak wygrał tę walkę, ponieważ wciąż był przekonany, że to, co robi jest właściwe i że stoi po dobrej stronie. Podejmował wielkie ryzyko oraz cierpiał niedostatek. Za to został odznaczony najwyższą przyznawaną przez ludzkość nagrodą: Pokojową Nagrodą Nobla.
Byłam gościem honorowym gali UNESCO w Düsseldorfie w Niemczech. Od kilku lat jestem też honorową ambasadorką UNESCO , Organizacji Pomocy Dzieciom przy ONZ, która działa na rzecz dzieci na całym świecie.
Wieczorem przed galą spotkałam mężczynę, który poprawił mój nastrój: Lecha Wałęsę. Był przywódcą Solidarności w Polsce, ruchu związków zawodowych, który pisał historię. Lechowi Wałęsie i jego ruchowi zawdzięczamy wolność milionów ludzi oraz fakt, że mogą żyć w pokoju. Pewnego dnia, jako przywódca swojego związku zawodowego sprzeciwił się klasie rządzącej, Komunistom. Na początku nie był brany poważnie, potem był traktowany wrogo, a ostatecznie stał się przedmiotem wielu gróźb – jednak ludze ciągle podążali za nim. Początkowo setki, potem tysiące... Ostatecznie Komusiści w Polsce zostali posłani do diabła, co wywołało efekt łańcuszkowy również w krajach ościennych.
Udało się to jednemu jedynemu człowiekowi.
Zostałam przedstawiona Lechowi Wałęsie podczas wystąpienia na gali. Natychmiast przypadliśmy sobie do gustu i zdecydowaliśmy się usiąść przy tym samym stoliku.
Lech Wałęsa powiedział, że razem ze swoją żoną przeczytali moje książki. „W całej Polsce Twoje książki są bardzo popularne. Waris, jesteś tutaj naprawdę bardzo znana, prawie jak gwiazda popu. Dziewczyno, Ty masz misję i na pewno osiągniesz swoje cele! Wiem o czym mówię.”
A potem ten wspaniały człowiek opowiedział mi historię, która dodała mi masę otuchy i motywacji. Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być takie proste i logiczne. Prawie jak bajka, zawsze z happy endem. Dziś myślę sobie: „Cóż za silną wolę i odwagę musiał mieć Lech Wałęsa, aby to wszystko znieść.”
„Kiedy zacząłem moją walkę jako prosty elekrtyk i członek związku zaowodowego w Stoczni Gdańskiej, wiedziałem, że uda mi się położyć kres komunistycznemu dyktatorowi”, powiedział Wałęsa. „Grożono mojej rodzinie, zamknięto mnie w więzieniu, ale ja byłem silniejszy, ponieważ w całych sił wierzyłam w to, co robię i wiedziałem, że Bóg jest ze mną.”
Moje policzki zaczęły płonąć. „W moim kraju tysiące ludzi po prostu zniknęło z powierzchni ziemi, zostało zamkniętych w więzieniach przez władze komunistyczne, torturowanych oraz zabitych. Wolność słowa czy wyrażenie swojego zdania było zabronione. Ludzie żyli w strachu.”
Potem Wałęsa nachylił się do mnie, niemal tak, jak to robią dzieci, które chcą przekazać jakąś tajemnicę i powiedział: „Waris, wiem, że osiągniesz sukces z dążeniu do swojego celu, w swojej osobistej walce przeciwko okaleczaniu kobiecych narządów płciowych, że położysz kres tej niesprawiedliwości i cierpieniu milionów małych niewinnych dziewczynek . Jesteś bardzo silna i wygrasz tę walkę! Jeżeli ktoś jest do czegoś powołany, nie poddaje się nigdy i może osiągnąć wszystko.”
W tym momencie, Mamo, wszystkie moje wątpliwości zniknęły jak za dotkięciem czarodziejskiej różdżki. Od tego czasu jestem święcie przekonana, że moja walka z okaleczaniem kobiecych narządów płciowych jest ważna i właściwa. Zawsze kiedy moja odwaga mnie opuszcza, myślę o tym, co powiedział i zrobił Wałęsa, o jego walce i zwycięstwie. To dodaje mi skrzydeł.
Twoja Waris
Tutaj mogą Państwo wesprzeć Fundację Kwiat Pustyni, której założycielką jest Waris Dirie.