Waris: Listy do Matki, część III

Udział Facebook Twitter

„Czas pojednania”

Waris ze swoją Mamą
Waris ze swoją Mamą

Dziś mamy zaszczyt przedstawić Państwu kolejny z serii listów Waris do jej Matki, w którym opisuje ona ich trudne spotkanie po latach oraz  wyraża chęć pojedniania z rodzicielką.

Kochana Mamo!

Gdziekolwiek jestem, zawsze mam przy sobie Twoje zdjęcie. Ukazuje Cię na somalijskiej pustyni. Stoisz ubrana w obszerny afrykański strój sięgający do ziemi. Spowijająca Cię barwna materia mieni się wszystkimi kolorami świata. Na szyję założyłaś wiele złotych łańcuchów, a na palce liczne pierścionki. Wiem, jak bardzo to lubisz. Wyglądasz na osobę dumną, niemal boską, Twoja twarz jest świeża i czysta niczym oblicze młodej dziewczyny. Oczy przywodzą na myśl głębię oceanu i być może właśnie ten szczegół fotografii najbardziej zapadł mi w serce.

Kiedy widziałyśmy się w Wiedniu po raz ostatni, doszło między nami do kłótni. Obie krzyczałyśmy, byłyśmy wściekłe i płakałyśmy. W ten sposób dałyśmy wyraz całej nagromadzonej w nas złości, rozczarowaniu, a także cierpieniu. Powiedziałyśmy sobie słowa, które powinny były zostać przemilczane. W końcu rozstałyśmy się rozgoryczone i wyczerpane wielogodzinną awanturą.

Siedzę teraz w małym domku w Republice Południowej Afryki, który stał się moim schronieniem. Spoglądasz na mnie z fotografii ustawionej na biurku i tylko niekiedy udaje mi się uniknąć Twego wzroku. Patrzę na morze, fale i małe rybackie łódki odpływające od brzegu. Jest późne popołudnie, słońce ma kolor czerwony i jest już na wpół zatopione w morzu. Zmierzch zapada tu niewiarygodnie powoli, zupełnie inaczej niż w Europie.

Mało spałam przez kilka poprzednich nocy. Byłam zrozpaczona i zdezorientowana. Paliła mnie jakaś wewnętrzna gorączka. Szukałam sposobu, żeby zbliżyć się do Ciebie, ale nie mogłam go znaleźć. Przewracałam się na łóżku z boku na bok. Wciąż mam Ci tak wiele do powiedzenia, ale nie wiem, jak to zrobić. Prawda jest niekiedy jak róża. Jej kolce mogą zranić. Dlatego tak trudno mi powiedzieć sobie: „Waris, wiele w życiu zdobyłaś, ale nie udało ci się osiągnąć najważniejszego celu – zapewnić sobie miejsca w sercu matki”.

Zawsze chciałam, żebyś była ze mnie dumna i z radością mówiła o swojej mieszkającej za granicą córce. Pragnęłam Twego podziwu dla upartej i nieugiętej Waris, która daje sobie radę w nowym życiu. Wiem, że nie potrafisz zrozumieć i zaakceptować wielu rzeczy, które robię lub mówię, ponieważ nie pozwala Ci na to Twoje tradycyjne wychowanie. Żyjesz w starej Afryce, uwięziona we wszystkich jej rytuałach i obyczajach. Ja noszę w sobie moją Afrykę. To nowa Afryka, stanowiąca potężną mieszankę tradycji i nowoczesności.

Droga Mamo, pragnę tylko, żebyś mnie zrozumiała. Gdyby wszystkie sprawy, które pozornie mają znaczenie, można było odsunąć na bok, co pozostałoby nienaruszone? Miłość córki do matki. Uczucie matki do dziecka. Nie ma na świecie nic silniejszego niż tego rodzaju więź.

Podczas bezsennych nocy przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Zaczęłam pisać do Ciebie długi list. „Być może – pomyślałam – uda mi się wyrazić wszystko, czego nie mogłam powiedzieć Ci osobiście”. Po napisaniu kilku pierwszych linijek podarłam list i rzuciłam go na podłogę, do głębi rozczarowana. Nie poddałam się jednak. Znów chwyciłam za pióro, żeby zacząć od początku. Pisałam i darłam, zaczynałam pisać, by po chwili znów wszystko podrzeć w strzępy. W końcu udało mi się zapisać pierwszą stronę; nieco później skończyłam drugą. Pisałam coraz szybciej, upojona uczuciami przepełniającymi mnie podczas tej czynności. Pisałam, pisałam i pisałam. Zaczęły mnie boleć palce, ale to mnie nie powstrzymało. Pióro niemal fruwało po papierze. Czas płynął, a ja zapomniałam o jedzeniu i piciu. Kiedy czułam się zmęczona, spałam przez kilka godzin, a potem wracałam do biurka i kontynuowałam pisanie, jak w transie.

Mamo, w liście do Ciebie poruszyłam kwestie bardzo intymne. Nawet moim najbliższym przyjaciołom nie powiedziałam o wielu rzeczach, o których tu napisałam. Nieraz zmuszałam się, aby powiedzieć całą prawdę. Przyszła jednak pora, aby wyznać prawdę i tylko prawdę. Chcę, żebyś zrozumiała, dlaczego jestem taka, jaka jestem. Może ten list pomoże mi zbliżyć się do Ciebie. Jesteśmy matką i córką, połączonymi więzami krwi, ale całkowicie się od siebie różnimy. Dzielą nas tysiące kilometrów, a nasze opinie są tak odmienne, jakbyśmy mieszkały na innych planetach. Często wyciągałam do Ciebie rękę, którą Ty zawsze odtrącałaś. Niezależnie od tematu rozmowy, czy była to religia, tradycja, czy aktualne problemy rodziny, nigdy się ze sobą nie zgadzałyśmy. Brakowało wzajemnej tolerancji dla innego punktu widzenia, chociaż niczego nie pragnęłam bardziej, niż być przez Ciebie zrozumianą.

Jestem i zawsze pozostanę Twoją Waris, Twoim kwiatem pustyni. Urodziłaś mnie na somalijskiej pustyni. Brutalny ojciec zbił mnie tak dotkliwie, że byłam bliska śmierci. Moje organy płciowe zostały okaleczone w imię okrutnej tradycji. Uciekłam z domu, nie zabrawszy nic oprócz ubrania, które miałam na sobie. Łaskawy los sprawił, że znalazłam się w Londynie, a szczęśliwy zbieg okoliczności pozwolił mi wiele osiągnąć. Waris kwiat pustyni stała się Waris supermodelką, Specjalnym Ambasadorem Narodów Zjednoczonych, bojowniczką przeciwko strasznej niesprawiedliwości okaleczania narządów płciowych kobiet , a także uznaną pisarką. Miliony ludzi przeczytały książki o moim życiu.

A jednak, Mamo, opowieść ta nie jest kompletna. Przez wiele lat nosiłam w sobie głęboko ukrytą tajemnicę. Nigdy o tym nie mówiłam. Na zewnątrz jestem silną Waris, wojowniczką, zawsze piękną i uśmiechniętą. Jednak wewnątrz czuję się zraniona, niepewna, a w tym dużym, kolorowym świecie – wyalienowana. To wina demona krążącego nad moim życiem. Niekiedy mam wrażenie, że zniknął, że udało mi się go pozbyć, powraca jednak z taką siłą i brutalnością, że zapiera mi dech i wlecze mnie za sobą w otchłań ciemności. Demon sprawuje całkowitą kontrolę nad moim życiem. Decyduje o tym, co czuję, jak daleko mogę zajść, czy mój nastrój jest dobry, czy zły. Być może będziesz umiała mi pomóc w pokonaniu go, Mamo. Razem, jako matka i córka, jesteśmy silne. Mamo, tym listem proszę Cię o pomoc i miłość.

Twoja Waris, Twój kwiat pustyni, Twoja córka.

Tutaj mogą Państwo wesprzeć Fundację Kwiat Pustyni, której założycielką jest Waris Dirie.

Waris ze swoją Mamą i synem Leonem
Waris ze swoją Mamą i synem Leonem

Wróć

Do góry